Planszoholicy w Fenomenalnej 20.01.2016Droga Redakcjo gazety "Wędrówki w Mroku",

piszę do Was ten list w odpowiedzi na Wasze pytania o wydarzenia, które miały miejsce w ostatnich dniach.

(Nie) miłe złego początki

Zaczęło się tydzień temu. Grupa goblińskich kupców towarzysząca memu posłowi (uroczemu ettinowi nie wiedzieć czemu zwanemu "Zgniataczem") została z tzw. nienacka napadnięta przez bandę zbójów. Biedne gobliny nie miały szans - zanim zdążyły wypakować łuki już większość wiła się w konwulsjach po ataku obszarowym. Zaledwie jeden zdołał ujść z życiem gnając co sił do wyjścia. Zgniatacz nie miał tyle szczęścia...

Na domiar złego łazęgi owe, tzw. bohaterowie, rozpuścili pogłoski jakoby to wystąpili w obronie rzekomo napadniętych przeze mnie podróżników i wieśniaków. Łgarstwa te trafiły na podatny grunt, ponieważ od dawna nie cieszyłem się dobrą sławą przyjmując do swego schroniska wszystkich biedaków odrzuconych przez społeczeństwo nie akceptujące istot o aparycji "miłej inaczej" a choćby o złotych sercach... I tak oto przylgnęło do mnie miano Mrocznego Władcy...

Snopki

Ledwie minął tydzień a ta sama banda oprychów stanęła u wrót domostwa Spliga bezczelnie wyzywając go od grubych goblinów. No faktycznie jest trochę puszysty, lecz to nie jego wina - po prostu ma problemy z tarczycą - ale do rzeczy.

Wpierw zbóje owi usiłowali "zabezpieczyć" prawnie będące moją własnością snopy zboża. Szczęśliwie w pobliżu, oprócz pracujących w pocie czoła goblinów, akurat przebywała grupa barghestów (to takie większe kotki). Dzięki ich zaangażowaniu udało się uratować połowę plonów a i jeden z oprychów poczuł jak to jest zostać sprowadzonym do parteru.

Jednak tzw. "bohaterom" kradzież dwóch snopów zboża nie wystarczyła. Postanowili spenetrować domostwo Spliga, rzekomo ratując niejakiego Frederica. W rzeczywistości Splig faktycznie gościł u siebie w tym czasie czterech wieśniaków. Wysłał więc do dawnego więzienia (przerobionego na hotel) kilka goblinów, żeby sprowadziły gości do bawialni (oznaczonej na mapce jako sala tortur). Wieśniacy nieco onieśmieleni wystawnym przyjęciem krępowali się wypowiadać w obecności gospodarza (cztery nieudane testy na siłę).

Zanim Splig zdołał rozeznać się który to Frederic, "bohaterzy" wykonali włam do jego siedziby. Pajączki wesoło pląsające w pobliżu wejścia w panice rzuciły się do ucieczki i nie zatrzymały aż dotarły do Mruczusia, czyli sprawującego nad nimi opiekę smoka cienia. Łagodny na co dzień Mruczuś trochę się zdenerwował widząc co wyprawiają włamywacze a jeszcze bardziej, gdy usłyszał o losie jednego z podopiecznych...

Descent: Splig przesłuchuje więźniów w sali tortur, tzn. przyjmuje gości w bawialni :) Gobliny pędzą na pomoc pająkom i smokowi.
Splig przesłuchuje więźniów w sali tortur, tzn. przyjmuje gości w bawialni :) Gobliny pędzą na pomoc pająkom i smokowi.
Descent: Atakują pająki. Za chwilę smok. Zatruta wdowa na dywanie.
Atakują pająki. Za chwilę smok. Zatruta wdowa na dywanie.

U Spliga

Po dłuższej chwili oprychy dotarły do komnaty smoka. "Dłuższej", ponieważ po drodze zaplątali się w zabawki pozostawione przez małe pająki. Jeden z bandziorów (niski, brodaty, wymachujący toporem) nie zauważył wilczego dołu tuż przed drzwiami co dało moim pupilom jeszcze chwilę - akurat tyle, żeby do akcji zdążyły włączyć się gobliny.

Moi milusińscy nie chcieli zrobić przybyszom krzywdy a jedynie uspokoić. W każdym razie trzy pajączki, cztery gobliny i smok cienia zachęcani dodatkowo kartami Mrocznego Władcy zdołali położyć jednocześnie wszystkich "bohaterów".

Właściwie na tym etapie skończyły się emocje. Co który oprych wstał, słyszał pytanie: "czy będziesz grzeczny"? Ponieważ nie padała odpowiedź, którą można by cytować w kulturalnym towarzystwie, dostawał klapsy i na podłogę. I tak w kółko przez kilka tur aż do momentu, gdy oczarowany uprzejmością Spliga jeden z wieśniaków przedstawił się jako Frederic.

Splig postanowił odprowadzić gościa do wyjścia. Przy drzwiach komnaty Mruczusia minął leżących bandziorów. Na progu swego domostwa pożegnał Frederica wręczając kanapki na drogę i machając ręką na dobranoc.

Po wszystkim wypuścił też "bohaterów" nie zważając na ich fatalne maniery. Zdaje się, że w ich przypadku za późno na wychowanie.

Descent: Mruczuś się zdenerwował. Bo to taka furia była...
Mruczuś się zdenerwował. Bo to taka furia była...
Descent: Po bitwie od lewej: Mroczny, Imssah, Kornel.
Po bitwie od lewej: Mroczny, Imssah, Kornel.

Podsumowanie

Licząc, iż Droga Redakcja na łamach swojej szacownej gazety obiektywnie opisze przebieg wydarzeń, pozwolę sobie także w przyszłości poinformować o ewentualnych dalszych incydentach z udziałem tzw. "bohaterów".

Z poważaniem,
Chmurnik (przez niektórych zwany Mrocznym Władcą)

PS.: Wobec nieobecności jednego z bohaterów został on zastąpiony (a właściwie zastąpiona) młodym i dzielnym acz nieco nieokrzesanym rekrutem. Dwoił się i troił a nawet modlił, by uczynić maksimum szkód (ewentualnie uleczyć jednego z towarzyszy). Mężnie znosił napotkane trudności oraz dość długi czas rozgrywki a także późną porę - walki ucichły ok. 22:15. Szacun.


Na razie to wszystko. Do rychłego zobaczenia! Uśmiech.