Fenomenalna po raz drugi

Dziękuję wszystkim uczestnikom kolejnego Wieczoru Planszowego w Fenomenalnej :)

Small World

Ponieważ szybko pojawiało się kworum ;) niezbędne dla wieloosobówek, zaczęliśmy od nieśmiertelnego Small World'a. Już ze startu Daria uchwyciła mocny przyczółek leśnymi amazonkami, którym na drodze stanęły (dość nieskutecznie) między innymi moje ghule dodatkowo naciskane przez niziołków władców smoków dowodzonych przez Przemka. W tzw. międzyczasie na południu rozszalał się Marek, którego (dyplomatyczne :) ) szkielety zaczęły się niepokojąco mnożyć. Szczęśliwie (tzn. jak dla kogo ;) ) szybko zareagował Przemek wymierając małych ludzi i kierując hordy szczuroludzi do walki z kościotrupami. 

Po wyczerpaniu możliwości ofensywnych amazonki poszły na wymarcie. W ich miejsce (tzn. mentalnie - nie geograficznie) Daria wprowadziła morskie trytony, którym ghule nie mogły już dać rady, więc wkrótce poszły na wymarcie, choć w przypadku ghuli fakt wymarcia zasadniczo nie zmienia ich sytuacji ;) By ostatecznie wyciąć amazonki, przyprowadziłem w północno-wschodnie lasy fortyfikujące trolle :), które stopniowo wypleniły leśne robactwo, jednak zbyt wolno, bo tymczasem na południowym wschodzie wylądowali czarnoksiężnicy z bonusem do ataków na pola uprawne. ;)

Ostatecznie miały miejsce jeszcze ze dwa wymarcia, które jednak nie wpłynęły zbytnio na końcową punktację. W Małym Świecie zdecydowanie najlepiej rozepchnęła się Daria ze średnią ponad 10 pkt na turę - to już całkiem dobry wynik w grze czteroosobowej :)

Dominion

Zanim Small World dobiegł końca ściągnęli kolejni gracze. Nieco zbyt wielu na jedną grę, więc podzieliliśmy się na dwa zespoły. Pierwszy rozłożył się z Dominionem a drugi z 7 Cudów Świata. Obie gry są krótkie, ale też obie wymagały tłumaczenia zasad i jak się później okazało zakończyły się prawie w tym samym momencie, więc z idealną synchronizacją.

W Dominionie dominował Piotrek ;) Wprawdzie dochodziły mnie jakieś zduszone odgłosy Przemka, gdy zdaje się Kasia notorycznie rzucała klątwy, lecz to nie wystarczyło, by zapobiec zdecydowanej wygranej Piotra :)

7 Cudów Świata

W 7 Cudach po pierwszej erze, w trakcie której jego miasto zostało splądrowane przez sąsiadów, Marek tak skoncentrował się na rozwoju militarnym, że w odwecie na koniec drugiej ery podbił obie sąsiednie metropolie. To jednak nie wystarczyło do osiągnięcia ostatecznego sukcesu. O zwycięstwie zdecydowały moje technologie ;)

Polowanie na robale

W oczekiwaniu na zapowiadane przyjście Marcina (zdecydowanie nie Michała ;) ) urządziliśmy sobie niezwykle zaciętą partię Polowania na robale. Tak, tak. Mówimy o "tym" polowaniu. Dawno nie widziałem tak agresywnej partii. Wszyscy zasadniczo skupiali się nie na ruszcie, lecz na stosach przeciwników, które wobec takiej strategii musiały być cały czas wyjątkowo skromne. W końcówce niewielką przewagę zyskał Marek (w szczycie 5 robali, trzy płytki). Głodni rywale zgodnie próbowali okraść go ze zgromadzonej żywności nim ten zdoła opróżnić ruszt. Niestety (a dla Marka szczęśliwie) zdołał on uchronić część dobytku do końca wygrywając w tej emocjonującej rozgrywce. Swoją drogą warto czasem popatrzeć jak w gruncie rzeczy prostą grę dla dzieci potrafią zbrutalizować dorośli gracze ;)

Cytadela

Następnie wszyscy skupili się wokół króla Przemysława prezentującego Cytadelę ;) Wszystkim szło lepiej lub gorzej z jednym wyjątkiem, tzn. mnie ;) Jakoś wyjątkowo nie popisałem się szczególną wizją w tej rozgrywce - 1/3 tur leżałem zamordowany ;) Przez dłuższy czas najgroźniejszym przeciwnikiem wydawał mi się Piotrek, choć wybudowane projekty Darii również wyglądały solidnie. Ostatecznie wygrał Przemek ze strategią, którą określiłbym jako zdywersyfikowaną. A podobno nie lubi gier, gdzie trzeba gromadzić punkty ;)


W związku z przedłużającą się Cytadelą "eee... w godzinę się wyrobimy" skończyliśmy tym razem dużo później. O której? No tak powiedziałbym o "za 5 przed poważną dyskusją" z obsługą Fenomenalnej.

To co, widzimy się w kolejny czwartek? :)