14A miało być tak nudno...

Tym razem nasze spotkanie odbyło się nieco w cieniu Polconu, czyli przy ograniczonej frekwencji, lecz ze standardowym entuzjazmem planszowym.

Polowanie na robale

W oczekiwaniu na przybycie dalszych graczy sięgnęliśmy z Nozetsu po Robale - niezawodną pozycję, gdy trzeba czymś wypełnić 15 minut. Do gry dosiadł się jeszcze za pozwoleniem mamy odważny siedmiolatek - Michał. Wszyscy starali się, jak mogli. Przez długi czas to właśnie Michał (ze swoją ostrożną strategią) trzymał najwięcej na talerzu. W końcówce jednak Nozetsu zdołał odrobić straty i wygrać. Gratulacje dla zwycięzcy, ale też wielkie słowa uznania dla drugoklasisty. Niestety wszystko działo się tak szybko, że nie zdążyłem zrobić zdjęcia :/

Lords of Waterdeep x2

Ponieważ z pośród przybyłych w międzyczasie nie było nikogo, kto nie byłby już konkretnie umówiony, przystąpiliśmy (z Nozetsu) do Lords of Waterdeep. Partia była niezwykle wyrównana i punktów dużo. Prawie po dwieście na głowę. Lepszy o włos okazał się Nozetsu: w punktach remis, ale wygrał złotem :)

Druga partia Lords of Waterdeep - na koniec punktacja była zdecydowanie bardziej wyrównana niż na zdjęciu.
Nozetsu jak zwykle z optymizmem spogląda w przyszłość. Pozostali zamyśleni analizują ;)

 

Jeszcze nie zdążyliśmy zebrać wszystkiego do pudełka, gdy nadeszli Justyna i RobertGrom. Krótkie tłumaczenie zasad i kolejna partia w we Władców Głębin (czy jak tam to tłumaczyć, bo w końcu Waterdeep to nazwa własna). Tym razem o punkty było znacznie trudniej, bo agentów mniej a na planszy jakby ciaśniej ;) Początkowo przecierałem oczy ze zdumienia po pierwszych turach nowicjusze zdecydowanie odsadzili "doświadczonych" skutecznie realizując pierwsze questy. W końcu jednak wygrałem, choć niezbyt przekonująco. Szczególnie uprzykrzył mi życie Robert wrzucając w odpowiednich tzn. dla mnie nieodpowiednich ;) momentach obowiązkowe zadania z intryg. No i co wywarło na mnie niezwykle korzystne wrażenie, to jego zaangażowany styl - w trakcie realizacji questów opisywał co się zdarzyło z fabularnego punktu widzenia. Gra w takim towarzystwie to prawdziwa przyjemność.

Race for the Galaxy i Seasons

Równolegle przy drugim stole zebrało się towarzystwo do Seasons i Race for the Galaxy, które zdążyli rozegrać dwukrotnie.

Brass

Tymczasem po zakończeniu Lords of Waterdeep zgodnie z planem mieliśmy zagrać w Brass'a. Wziąwszy jednak pod uwagę ograniczenia czasowe graczy oraz konieczność tłumaczenia zasad ryzykowaliśmy, iż gry nie uda się dokończyć. Postanowiliśmy więc grać do 22:00 a samą partię potraktować treningowo. Z wyjątkiem pierwszych tur gra przebiegała płynnie. Być może tylko gdzieś tam z tyłu głowy każdy miał w pamięci limit czasowy, co z jednej strony przyspieszało partię z drugiej jednak wpływało na jakość decyzji ;)

Ostatecznie zabrakło nam czterech tur do ukończenia Brass'a. Wszyscy jednak zdobyli niezbędne doświadczenie do kolejnej rozgrywki i mam nadzieję miło spędzili czas. Ja na pewno :)

Sytuacja w połowie etapu kolejowego. Zabrakło 4 rund, by skończyć.
No ale dlaczego tak nie można? ;) Całkiem typowa sytuacja przy pierwszej grze w Brass'a.