W pierwszej fazie ostatniego wieczoru czwartkowego wyraźnie zaznaczyła się rywalizacja o mega stół w centrum Fenomenalnej. Już z wcześniejszych zapowiedzi forumowych i na wydarzeniu facebookowym wynikało, że tym razem przybędą chętni przynajmniej na 3-4 duże gry: tak w sensie potrzebnego czasu jak i fizycznej przestrzeni na rozgrywkę. W związku z tym szybciutko rozłożyłem (oficjalnie) dla celów szkoleniowych Eclipse'a ;)
Wkrótce pojawili się pierwsi gracze.
Tomek, zainteresowany już wcześniej Memoir'em, zmuszony był czas jakiś odczekać, aż skończę (wzmiankowane wcześniej) wykładanie zasad. W międzyczasie rozłożył planszę i scenariusz szkoleniowy w zachodniej części mega stołu, co z pewnym niepokojem obserwowali pierwsi przybyli na Talismana. Potem jeszcze tylko krótkie tłumaczenie zasad i pierwsza (dla Tomka) partia - oczywiście Pegasus Bridge polecany w takich przypadkach.
Mój adwersarz walczył naprawdę dzielnie. Jego Brytyjczycy z wyjątkową determinacją atakowali okopanych i schowanych za zasiekami żołnierzy Wehrmachtu. Zagrywki psychologiczne, które próbowałem przemycać, bezwzględnie demaskowała czujnie analizująca przebieg gry Gośka (prawdopodobnie Gośka, bo pamięć mam jak słoń). Mimo pozornie sporej losowości, przeważnie bardziej doświadczony gracz wygrywa - przynajmniej w tych lepiej zbalansowanych scenariuszach. Tak się stało i tym razem, lecz Tomek z pewnością wykazał się hartem ducha, nauczył paru sztuczek, wyciągnął wnioski i następnym razem będzie zdecydowanie trudniej. Gra najwyraźniej się spodobała, więc, jak sądzę, będzie wiele okazji do kolejnych zaciętych bitew.
Ledwo skończyliśmy Memoir'a już na zwolnione miejsce rzucili się fani Talismana ;) Sądząc z dochodzących odgłosów, partia miała ciekawy przebieg, choć przynajmniej jednego z graczy dekoncentrowała dość głośna od pewnego momentu muzyka. Nieoczekiwanego klimatu całości dodała puszczona znienacka "Ona tańczy dla mnie" w wersji, którą ktoś określił jako jazzową ;) Swoją drogą miałem okazję wysłuchać nawet wersji "rasta", więc nie byłem specjalnie zaskoczony ;)
Równolegle porzuceni przeze mnie Berenice i Marek rozegrali Small World'a w oczekiwaniu na start Eclipse jednocześnie pilnie strzegąc wschodniego krańca mega-stołu przed nieoczekiwanym zajęciem ;)
A zainteresowanych było sporo. Choćby trzech wodzów zgromadzonych wokół Berema a właściwie Wellingtona, którzy ostatecznie umieścili się przy jednym z nieco mniejszych (ale nadal sporych) stołów opodal.
Mniej więcej w tym samym czasie rozpoczęła się partia scrabble, która to gra na stałe znajduje się w zasobach Fenomenalnej.
Pasza z Piotrkiem nie mieli takich problem z Race for the Galaxy. Prawdę powiedziawszy nie jestem nawet pewien czy to był Piotrek. Tzn. ten Piotrek, bo nieco później, w trakcie Middle-earth Quest widziałem już Raajona ;)
W kwestii Śródziemia oddam głos Paszy:
[...] wszystko potoczyło się tak jak Tolkien przewidział i dwuosobowej drużynie pierścienia udało się (zaliczając przy tym kilka zgonów :wink: ) zwyciężyć Saurona.
No i komentarz sił zła, czyli Raajona:
Jako Sauron pragnę pogratulować zwycięstwa. Życzę też dużo szczęścia w kolejnej edycji... postaram się, żeby było Wam bardzo potrzebne :twisted: ....
Po zakończeniu Memoira wróciłem do Berenice i Marka z Eclipse. Zanim zdążyliśmy wykonać "setup" dołączył nasz mistrz PiotrSmu kompletując skład - Janek wypadł wcześniej. W przeciwieństwie do poprzedniego wieczoru udało się rozegrać "Zaćmienie" w całości i do końca w pełnym składzie, pomimo nowych graczy. Natomiast podobnie jak uprzednio zwycięzca był ten sam. Nie muszę chyba precyzować kogo mam na myśli ;) i to mimo faktu, iż połowę czasu gry (jak nie więcej) spędził walcząc ze wszystkimi pozostałymi. Wyraźnie widać, że w Eclipse jakość zwycięża ilość ;)
W tzw. międzyczasie przy stole strategów historycznych skończył się Wellington a zaczęło morskie polowanie z I Wojny Światowej. Niestety nie dane mi było zapoznać się ze szczegółami dowodzenia cesarską flotą.
Obok towarzystwo ćwiczyło Cytadelę. Wygrał (o włos) Patryk, chociaż Roadrunner był tuż, tuż. Tym razem niemal niezawodna strategia Magdy (z pewnością nie Kasi) nie przyniosła oczekiwanych rezultatów.
Natomiast Marta wyraźnie odnalazła klucz do zwycięstwa. Przynajmniej, gdy na stole znajduje się Hotel Samoa lub List Miłosny ;)
W każdym razie, gdzieś w okolicy limitu cierpliwości personelu Fenomenalnej, ostatni gracze opuścili BUW. Możliwe, że grano też w inne planszówki czy karcianki, lecz zabrakło mi punktów akcji na choćby odnotowanie wszystkiego ;)
© 2013-14 Limonka Paweł Teterycz. Wszystkie prawa zastrzeżone. Web: studiolimonka.pl