Tym razem już tuż po 16:00 zebrała się wystarczająca a nawet więcej niż wystarczająca grupa chętnych na planszówkowanie.
Na pierwszy ogień poszło Zombicide, czyli treściwe szkolenie taktyczne dla wszystkich zainteresowanych przetrwaniem w świecie opanowanym przez żywe trupy. Pomimo, iż gra jest w stanie przyjąć jednorazowo 6 ofiar (tzn. graczy), nie wszyscy zdołali zająć miejsce przy planszy. Ci, którym się nie powiodło, zdecydowali oczekiwać na drugie podejście.
Tymczasem sprawnie i zdecydowanie ruszyła pierwsza grupa śmiałków - jedni uzbrojeni w łomy, inny w siekiery, jeszcze inni w krótką broń palną (średnio przydatną w starciu z zombiakami - no może z wyjątkiem obrzyna, którego nikt nie posiadał) czy choćby w klasyczną patelnię ;) Wkrótce grupa rozdzieliła się na dwa zespoły - mniejszy i szybszy miał pędem udać się po apteczkę. Większy w tym czasie w założeniach powinien przeczesać pobliski budynek w poszukiwaniu jakiejkolwiek (choćby improwizowanej) broni.
"Szybcy" w składzie Minimaniak/Chmurnik wkrótce wpadli w zasadzkę. Z budynku zawierającego apteczkę wylazły dwa trupy wyjątkowo odporne na siekiery i łomy. Inne nadchodziły z pozostałych kierunków możliwego odwrotu. Chmurnik ledwo uszedł z życiem już w pierwszym starciu tracąc siekierą.
Równolegle grupa zasadnicza została osaczona (w bardzo podobnych okolicznościach) jeszcze na ulicy, zaraz przy dopiero co otwartym wejściu do budynku, który miała przeszukać. Niemal natychmiast zginęli wszyscy z wyjątkiem Janka i Andrzeja, którym udało się sporządzić tzw. koktajl Mołotowa. Niestety i tak okazało się to zbyt mało - zwłaszcza wobec niespodziewanego odnalezienia zombie w trakcie myszkowania po jednym z pomieszczeń.
W samej końcówce Chmurnik poświęcił się, by odciągnąć jednego truposza od Minimaniaka, który w tym czasie otworzył drzwi łomem i dostał się do apteczki. W tym momencie drużyna spełniła pierwszy warunek konieczny do wygrania scenariusza. Niestety dość pechowo rzucający Minimaniak wywalczył jedynie wyjście na ulicę, gdzie go zaraz otoczyły i ostatecznie dobiły zombiaki ;)
Po tej szybkiej ;) partii Zombicide wymienił się skład desperatów. Miejsce uprzednio pokonanych zajęły nowe ofiary ;) Tym razem grupa postanowiła maszerować razem, bez rozpraszania sił. Niestety nie wiem, jak potoczyły się ich losy, gdyż wtedy latałem już swoim x-wingiem ;)
Nieco później Pasza z Loganoidem i Włodkiem przystąpili do Descent'a (prawdopodobnie do Journeys in the Dark). Jak zwykle w takich przypadkach oddam głos Paszy:
Rozgrywka trzymała w napięciu od początku do końca, a początkowa przewaga Mrocznego Władcy stopniała dopiero w ostatnich 3 turach drugiego questa. Mimo porażki bawiłem się świetnie.
Po Zombicide w moim przypadku przyszła kolej na starcie Imperium z Rebeliantami. Siły Imperium reprezentowały 4 myśliwce TIE dowodzone przez podwójny układ Karolów ;) Po przeciwnej stronie leciał JediPrzemo swoim a-wingiem oraz Chmurnik (Luke) Skywalker - oczywiście x-wingiem. Zaznaczyć należy, że siły ciemnej strony Mocy dopiero uczyły się zasad natomiast ich adwersarze zdobyli już pewne doświadczenie w poprzednich walkach.
JediPrzemo z Chmurnikiem odeszli na skrzydła. W odpowiedzi myśliwce TIE podzieliły się odpowiednio na dwie grupy. Pierwszy kontakt na obu skrzydłach to przede wszystkim ostrzał czołowy. A-wing trochę pechowo niemal od razu stracił osłony z drugiej strony jednak, można powiedzieć, iż JediPrzemo zaliczył pierwszy sukces, gdyż jeden z pilotów TIE (prawdopodobnie pod wpływem stresu) nieintencjonalnie opuścił pole walki. Następnie a-wing zdołał namierzyć kolejnego TIE fightera. Wspólnie zresztą z Lukiem, który po pierwszym starciu na drugim skrzydle nie wdał się w walkę manewrową lecz popędził wesprzeć uszkodzonego a-winga. Miał też przy tym nieco farta, gdyż ścigający go myśliwiec wykonał ostry skręt w przeciwną do zamierzeń pilota stronę. W każdym razie pojedynczy TIE nie był w stanie wytrzymać równoczesnego ostrzału obu rebelianckich jednostek...
W tym momencie w okolicznej przestrzeni kosmicznej Imperium straciło przewagę liczebną. Na krótko, jak się okazało, bo w euforii JediPrzemo... wyprowadził swojego a-winga poza obszar gry (zapewne w pościg za uchodzącym tą drogą TIE fighterem Karola).
Gra weszła w fazę długich manewrów w trakcie których przeciwnicy usiłowali wejść sobie na wzajem na ogon - niekiedy z powodzeniem. Ostatecznie szczęście uśmiechnęło się do Luka, który nie bez problemów (i poważnych uszkodzeń) w końcu zniszczył obie wrogie jednostki.
Tymczasem opodal przy jednym z mniejszych stołów trwały zimnowojenne zmagania pomiędzy Związkiem Radzieckim a Stanami, czyli KubąP i Kolegą, Którego Ksywki Nie Znam. Zauważyłem, że gra poszła wyjątkowo sprawnie. Czyżby zakończyła się przed czasem przez zdobycie odpowiedniej liczby punktów zwycięstwa? W każdym razie nie odnotowałem zakończenia. Nieco wcześniej ci sami gracze próbowali sił w Dominionie.
Równolegle do bitew rodem ze Star Wars Berenice, Marek, Qman, Roadrunner i Karol przejmowali wpływy w Waterdeep. Niestety ograniczenia czasowe wyeliminowały z rozgrywki dwoje graczy. Pozostali dokończyli jednak partię.
Po zakończeniu Lordsów i X-winga po krótkich negocjacjach JediPrzemo namówił pozostałych na "Kolejkę", sprawnie wytłumaczył zasady no i rozpoczął umieszczanie członków rodziny w ogonkach do poszczególnych sklepów wraz z Roadrunnerem, Qmanem i mną (czyli Chmurnikiem, jeżeli ktoś się jeszcze nie zorientował). Muszę przyznać, że gra ma klimat ;) i "stało" mi się wyjątkowo przyjemnie. Opisy kart są naprawdę rewelacyjne a i sama rozgrywka dostarcza wiele okazji do niekontrolowanej radości, jak np. gdy po utworzeniu listy społecznej (odwracającej porządek kolejki) w odpowiedzi nagle pojawia się druga lista społeczna ;)
Na koniec, po namowach Roadrunner'a, zagraliśmy w tym samym składzie we Wściąść do pociągu: Europa. Dla mnie była to partia szczególna, bo po raz pierwszy w historii zwycięska ;) i to pomimo faktu, iż zapomniałem doprowadzić połączenia do jednego ze "swoich" miast. Szczęśliwie podobna pomyłka przytrafiła się Roadrunnerowi. W przeciwnym razie byłby 40pkt do przodu i nici z wygranej. Zresztą JediPrzemo też w końcówce o czymś zapomniał ;)
Bardzo dziękuję wszystkim za wspólne granie a zwłaszcza JediPrzemo za dodatkowe zestawy X-winga (oraz podpowiedzi w trakcie walk manewrowych) oraz Karolowi, który nad wyraz sprawnie przewidywał moje zamiary ;)
© 2013-14 Limonka Paweł Teterycz. Wszystkie prawa zastrzeżone. Web: studiolimonka.pl