Mrok nie zawsze wygrywa choć czasem zostaje brud do sprzątnięcia

W halloweenowy(?) skrócony (ze względu na długi weekend i potrzeby personelu Fenomenalnej) wieczór przypadł mi w udziale zaszczyt przeprowadzenia wykładu pod tytułem: "Jak zdobyć złą sławę, ale nie za bardzo", czyli wyłożyć reguły rządzące Władcami Podziemi.

X-wing

Zanim zdołałem wytłumaczyć (dość rozbudowane) zasady Władców, Han Solo, tzn. JediPrzemo ;) odpaliwszy (prawdopodobnie nie bez trudności a może nawet na pych) Sokoła Millennium ruszył w towarzystwie innych statków Republiki na spotkanie przeznaczenia w postaci eskadry TIE fighterów prowadzonych przez Mroczną Koleżankę Której Imienia Nie Zapamiętałem, bo pamięć mam jak słoń.

Jak się wydaje, Imperium natrafiło na barierę nie do przebycia (lub też osłon do przebicia) w postaci doświadczonego pilota rebelianckiego, lecz morale sił ciemności pozostało do końca wysokie - nawet w końcówce gdy ostatni myśliwiec Dark Lady musiał opierać się znacznie liczniejszemu przeciwnikowi. W każdym razie rebeliantom też się dostało o czym wymownie świadczyły stosiki trafień przy poszczególnych jednostkachŚmiech.

Nadciąga Sokół Millennium...
... lecz naraża się na ogień TIE fightera.
Sokół w zasięgu, dobry strzał i ...
... legendarny statek otrzymuje trafienie - być może krytyczne. A tak w rzeczywistości nie wiem co się tam działo, więc komentarz może być całkiem chybiony Pokazuję język

Władcy Podziemi

Jak tylko udało się przebrnąć przez nieco przydługi (ok. 40-minutowy) instruktarz budowy i obrony tuneli, wszystkie Władczynie Podziemi (i jeden Władca) żwawo rozpoczęły prace mające na celu przygotowanie ich włości na nieuchronną wizytę wandali z góry, czyli tzw. bohaterów czyniących dobro.

Jak zwykle w takich przypadkach, tzn. gdy nieopierzeni absolwenci UW [czyli Uniwersytetu Władców] z entuzjazmem przystąpią do przydzielania prac swoim sługusom, gra obfitowała w emocjonujące zwroty akcji Puszcza oczko Pewną wiedzę teoretyczną bowiem, najłatwiej przyswoić sobie dopiero w praktyce, kiedy okazuje się, że żeby zrekrutować chochliki naprawdę należy mieć żywność (a czasem też złoto) albo iż rekrutując potwora (lub ducha) należy mieć na uwadze, iż trzeba go będzie wykarmić. Podobnie inwestowanie w pułapki, gdy drużyna składa się głównie ze złodziei, niekoniecznie musi być najlepszą w danym momencie strategią.

Żeby było prościej (a także z braku miejsc) Ewa i Monika utworzyły zespół. Nie jestem przekonany czy to usprawniło podejmowanie decyzji, lecz od czasu do czasu dobiegał mnie chichot z tamtych okolic, co wprawdzie nic nie mówiło o jakości procesu decyzyjnego, lecz pozwalało żywić nadzieję, że było ciekawie Puszcza oczko.

Niemal od samego początku największą uwagę poszukiwaczy przygód przyciągnęła Ania szybko i zdecydowanie awansując na złomierzu - momentami zbliżając się nawet do zła absolutnego. Jak wiadomo szemrana reputacja działa jak magnes na paladynów, którzy bez wyjątku ustawili się w kolejce (tzn. w przenośni, bo w praktyce wiadomo, że przepychają się na początek) do jej podziemi. A konkretnie do lochów, ponieważ Ania najwyraźniej była na to przygotowana, chociaż za cenę kilku segmentów splądrowanych przez samozwańczych bohaterów.

Berenice za to zmagała się z bezwzględnymi żądaniami podatkowymi Ministerstwa Podziemi pieczołowicie kolekcjonując pisma w biurze nieprzyjemnych listów. Cóż, przynajmniej chochliki miały zajęcie.

Wprawdzie nie obserwowałem końcówki (trudząc się w tym czasie przy konstruowaniu parku rozrywki o czym niżej), lecz ostatecznie wygrała podstępna i niewątpliwe zła (tzn. dobra) strategia Marka. Prawdopodobnie pobudował jakieś komnaty czy coś w tym guście a może nawet skutecznie zawalczył z poszukiwaczami przygód. Wcześniej widziałem, jak jednemu podrzucił zatrutego kurczaka w sosie grzybowym... o strzałkach nie wspominając.

Nawiasem mówiąc, przyznam, że pisanie wszystkich wyrazów nazwy gry z wielkiej litery (gdy nie są nazwami własnymi) przychodzi mi z pewną taką nieśmiałością, ale cóż - skoro w instrukcji tak właśnie jest to zapisane... Z angielską wersją nie ma tego problemu - tam wszystko jest jasne.

Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo... Puszcza oczko
Paladyn już się ustawił w kolejce do Ani. Wkrótce jego przyszłoroczny kolega podąży śladem poprzednika.
Marek tymczasem sprawdza co go może czekać w pierwszej rundzie starcia. Dobry (tzn. zły Puszcza oczko) mistrz podziemi powinien być zawsze dobrze poinformowany.

Steam Park

Przy okazji, dzięki przybyciu Moniki i Piotrka, poznałem jedną z nowości essenowych. Steam Park, bo o niej mowa, to gra w której budujemy park rozrywki dla robotów ;) Po krótkim zaplanowaniu jakie akcje przydadzą nam się w turze szybko rzucamy kośćmi zdecydowanie przerzucając wszystkie wyniki, które nam nie przypasowały. Trzeba to robić sprawnie, bowiem każdy wykonuje tę czynność niezależnie a ostatni gracz zostanie zmuszony do uporania się z dodatkowym "brudem" w postaci znaczników, których najlepiej pozbyć się w dalszej części rozgrywki, gdyż na koniec zabierze nam punkty. Akcje na kościach pozwalają na budowanie rollercoaster'ów Puszcza oczko dla robotów, wstawianie robotów, sprzątanie brudu Puszcza oczko oraz np. wstawienie do parku specjalnych budek - każda o innej własności. Dodatkowo jedna z akcji pozwala na otrzymanie punktów za spełnienie specjalnych wymogów opisanych na kartach, które akurat mamy do dyspozycji.

W naszej partii zdecydowanie wygrała Monika. Moje wesołe miasteczko najwyraźniej nie przypadło do gustu mechanicznym klientom Puszcza oczko

Mój nędzny park rozrywki...
A oto profesjonalny Moniki Puszcza oczko
Chmurnik śpi mimo wczesnej pory. Zdjęcie wykonał zaczepiony nieznajomy Klient Fenomenalnej. Dzięki :)

Dziękuję za kolejne sympatyczne (choć krótsze niż zwykle) granie i jak zwykle zapraszam za tydzień Uśmiech

© 2013-14 Limonka Paweł Teterycz. Wszystkie prawa zastrzeżone. Web: studiolimonka.pl

Początek strony