W ostatni czwartek spora grupa graczy zebrała się w Fenomenalnej, by cieszyć się możliwością niemal nieograniczonego w czasie planszowania, bo teoretycznie od ok. 16:00 aż do 4 rano w piątek. Na początek niedobitki ludzkości usiłowały uciec flocie Cylonów.
Ludzkość można powiedzieć radziła sobie dobrze, ale nie beznadziejnie Pierwszego Cylona Fil wysłał śluzą w kosmos w pierwszych 30 minutach lotu
W kolejnych kryzysach ludzkość stopniowo traciła zasoby, lecz póki co wielkiego zagrożenia z tego powodu nie było, chociaż szastanie paliwem z pewnością nie należało do najrozsądniejszych zachowań. Niestety wyraźnie uwidoczniły się braki w doświadczeniu początkujących graczy. Sztafeta np. na dłuższy czas utknął w areszcie podejmując co chwila coraz bardziej rozpaczliwe próby wyjścia na wolność.
Chmurnik popełnił zasadniczy błąd już na etapie doboru postaci. Drugi pilot w ekipie nie okazał się specjalnie potrzebny. Borro we własnym zakresie skutecznie eliminował większość zagrożeń na zewnątrz Galactici, chociaż akurat pojedynczy centurion zdołał przedrzeć się do hangaru, co zapoczątkowało łańcuch wydarzeń prowadzący do ostatecznej klęski ludzkości.
I tu dochodzimy do osoby drugiego Cylona. Otóż od początku rozgrywki jakoś nikomu nie udawało się skutecznie naprawiać uszkodzeń. Wprawdzie Borro przeszukiwał techniczną talię, lecz z wolna, bo jedynie jedną umiejętnością na turę. Chmurnik próbował robić to samo przy użyciu laboratorium. Poszukiwania te byłyby bardziej efektywne, gdyby wykorzystać w tym celu rozkaz prezydencki, ale cóż - niektórych rzeczy człowiek uczy się dopiero na błędach. Natomiast strategiczne wsparcie techniczne, czyli Berem, wykazywał zaskakującą bierność lub też nieudolność w tym zakresie. Gdy abordaż cyloński zaczął stanowić zagrożenie, to właśnie on udał się "zażegnać" problem. W momencie, gdy zaczął domagać się rozkazu prezydenckiego Chmurnik miał już niemal pewność, co do tożsamości kolejnego Cylona. Podejrzeniami podzielił się nieco wcześniej z Filem i Sztafetą, choć trzeba przyznać, że przez pewien czas podejrzewał także Prezydenta (Piotra - niestety nie znam ksywki).
Do grona zwycięzców dołączył także Fil, który w wyniku wspomnianego dolosowania lojalności w ostatniej chwili również okazał się Cylonem.
Cóż - tym razem ludziom nie poszło najlepiej, ale co się odwlecze...
Poniżej tendencyjne relacje wrednych Cylonów:
Djedi Przemo:
Dzięki za wspólny lot w kosmos.
Niestety, tym razem ludzkość została eksterminowana przez centuriona, który dostał się na pokład Bartlestara (z moją malutką pomocą).
Fantastycznie, że Filip cudem uniknął zagłady losując w przedostatniej turze kartę lojalności wobec Cylonów. :lol:
Ja, jako ujawniony prawie od początku Cylon, podczas gry podejrzewałem wszystkich innych graczy oprócz Pawła i Filipa (który mnie zresztą najpierw wykrył, a później wykonał na mnie egzekucję). Drugim Cylonem okazał się jednak berem, który przy newralgicznym kryzysie rzucił chyba z pięć kart na minus, a później efektywnie odwracał uwagę od istotnych problemów floty. Nie wykryty przez nikogo, chociaż pod koniec pojawiły się pierwsze jawne oskarżenia w jego kierunku.Ludzkości zabrakło chyba trochę więcej optymalizacji i zaufania do innych graczy. No, ale z tym zaufaniem to tak właśnie w tej grze jest...
Berem:
Ludzkość została upokorzona. Tak wiem jesteśmy podli itd ale jednak efektywniejsza rasa zwyciężyła i będzie z tego większy pożytek dla wszechświata.
Jak było mi miło powitać moje żeleźniaki (Centuriony) na pokładzie Galactiki (wyszedłem do nich naprzeciw ze zbrojowni) podczas gdy ludzie deliberowali nad działaniami w przestrzeni za pancerzem battlestara.
Wynikiem pewnego zbiegu okoliczności równolegle rozgrywane były dwie partie Netrunnera. Klasycznie Pasza zmagał się z Loganem, lecz obok nie próżnował PiotrSmu tłumacząc zasady Aetiusowi.
Tymczasem Kasia, Raajon i Kolega, którego nie rozpoznałem grali w Indigo.
Oto jak podsumował partię Jax:
Dzięki _Berenice_, Doreen i rocy7 i Markowi za miłe boje w Study in Emerald. Uff... sporo zasad i szczególików, ale poszło sprawnie w 2h 20min. Wieloosobowe przeciąganie liny jest niepokojącą (dla mnie) mechaniką, klimat na plus. Jak będzie kiedyś okazja, to chętnie zweryfikuję ile z tej gry da się wyciągnąć, grając już w pełni świadomie. Wczoraj lojaliści mieli trudno, bo nie było kart skrywania Przedwiecznych a i tak popełnili samobójstwo dzięki Markowi
Wygrał RobertGrom. Pomimo poczatkowych oporów - zwłaszcza Asi (zgodnie ze słowami JediPrzemo ;)) - wszystkim sie podobało i mają apetyt na więcej.
No nie mogło się obejść bez "Pociągów"
Tego wieczora rozegrano przynajmniej kilka "partii" Jungle Speed podczas których niektórzy uczestnicy doznali niewielkich obrażeń Przyznam, że choć gra mi się spodobała, nie szło mi najlepiej. Powiedziałbym nawet, że większość przeciwniczek i przeciwników "chodzi w innej lidze". Lepiej poczułem się dopiero, gdy do Jungle Speed'a dołączyła Doreen
.
Po opuszczeniu dżungli składy się nieco przemieszały. Między innymi grupa właścicieli plantacji (JediPrzemo, PiotrSmu, Patryk, Wojrad i Chmurnik) przystąpiła do rozbudowy swych posiadłości a przede wszystkim do gromadzenia punktów zwycięstwa. Bezapelacyjnie wygrał (bez niespodzianek) PiotrSmu. Końcowa punktacja pozostałych graczy była w miarę zbliżona. Należy przy tym zauważyć, że dla Patryka (drugie miejsce - gratulacje!) oraz Wojrada była to pierwsza rozgrywka.
W międzyczasie Doreen i Ewa przystąpiły do rywalicacji w Dominiona. Ania uparcie inwestowała w wiedźmy starając się zapchać talię Doreen klątwami. Ta jednak niewzruszenie zbierała posiadłości i ogrody ostatecznie wygrywając partię. Odniosłem jednak wrażenie, że to Ewa wyniosła z rozgrywki więcej satysfakcji. Nie ma to jak budująca dawka negatywnej interakcji
Czwartkowa noc w Fenomenalnej skończyła się wczesnym piątkiem, ale nie ma co się martwić, gdyż już 16 stycznia kolejne granie - ponownie z możliwością planszowania do 4 nad ranem !
© 2013-14 Limonka Paweł Teterycz. Wszystkie prawa zastrzeżone. Web: studiolimonka.pl