Ponieważ tym razem nie umawiałem się na "konkretne" granie postanowiłem złapać dowolną okazję - np. Age of Empires. Pierwszy chętny do AoE zjawił się JediPrzemo. Niestety nie czuł się na siłach tłumaczyć. Drugi nadszedł RobertGrom. Wkrótce stało się jasne, że dla wszystkich będzie to pierwsza rozgrywka i nie bardzo jest komu wyłożyć zasady. Zanim pokazał się Patryk, który opanował reguły w stopniu upoważniającym do tłumaczenia, załapałem się już do Mage Knight, ale wszystko po kolei.
JediPrzemo wyjątkowo polubił Puerto Rico. Tym razem miał okazję zmierzyć się z Anią i Chmurnikem. Wobec nieobecności PiotraSmu (w tym momencie) można powiedzieć, że szanse pozostałych graczy na zwycięstwo uległy znacznemu zwiększeniu.
Długo zdawało się, że najbliżej wygranej jest Ania. Ostatecznie jednak zabrakło jej do tryumfu kilku punktów.
Tymczasem przy megastole trwał Kemet w składzie: Macek, Sillue i Adik. Niestety nie znam przebiegu rozgrywki, lecz zauważyłem, iż w tym miejscu oświetlenie jest istotnie słabsze niż w innych kątach lokalu. Stąd, jak sądzę, coraz częstsze fototroficzne migracje graczy w kierunku mniejszych stolików.
Gdy jest wolna chwila, nie ma jak Robale .
Tym razem Czmielon z Julesem toczy zmagania na Pacyfiku. Japończycy mimo rozpaczliwej obrony ustępowali w stronę krawędzi mapy licząc na posiłki...
Jak już wspomniałem na wstępie nie dane mi było poznać AoE. Może innym razem...
Odnotowałem przynajmniej dwie partie Dominiona. W pierwszej grała Kasia z Raajonem i nieznanym mi z imienia Kolegą. W składzie drugiej znaleźli się Borro, Chmurnik, Max i... PiotrSmu. Bywalcy z pewnością orientują się kto wygrał już z samego zestawienia graczy
Max, Borro i Chmurnik wyruszyli na spotkanie pierwszej (lub drugiej w przypadku Chmurnika) przygody w Mage Knight. Po początkowych turbulencjach związanych z ogarnianiem zasad gra toczyła się mniej więcej płynnie. Rozwścieczeni wrogowie padali jak muchy. Wkrótce Max podbił napotkaną Basztę, Chmurnik udał się do klasztoru, gdzie zrekrutował przypadkowo napotkane jednostki podczas gdy chyba najszybszy z całej grupy Borro odkrywał nowe pola i eliminował wrogów z godną pozazdroszczenia determinacją. Na koniec pokonał nawet jednego ze smoków za co otrzymał sporo punktów zwycięstwa, ale też niestety tytuł Najbardziej Sponiewieranego Rycerza
Misja (treningowa) polegająca na odnalezieniu miasta nim minie drugi dzień zakończyła się sukcesem pod koniec nocy (ok. 3h gry wraz z tłumaczeniem zasad).
Atmosfera musiała być gorąca niczym na pustyni. Asia nieustannie wachlowała używając prawdopodobnie karty najdłuższej drogi (wykorzystanie w tym celu podsumowania zasad byłoby zbyt trywialne ).
Może się mylę, ale odniosłem wrażenie, że tym razem Kasi poszło nieco lepiej
Nie wiem skąd się bierze ta przemożna chęć przejęcia totemu. Być może praktyki sado-maso mają z tym coś wspólnego - pojęcie "ostrego" gracza nabiera niekiedy w Jungle Speed specyficznego dosłownego znaczenia
Przechodząc obok Draculi wykazałem się uprzejmą ignorancją w kwestii zasad gry. Oczywiście nie wiadomo gdzie jest Dracula ;) Niestety zajęty dyskusją zdjęcia nie zrobiłem .
To tyle na dziś. Dziękuję wszystkim za wspólne granie i zapraszam za tydzień, czyli w najbliższy czwartek !
© 2013-14 Limonka Paweł Teterycz. Wszystkie prawa zastrzeżone. Web: studiolimonka.pl