Prawdziwa zima ledwo się zaczęła a już rozmaite choróbska dziesiątkują Planszoholików - z braku składu niektóre z wcześniej planowanych partii się nie odbyły. Znalazła się jednak ekipa zdeterminowana poradzić sobie z paskudnymi mikrobami i oraz oczywiście uratować świat. Ale o tym później.
W oczekiwaniu na kolejnych graczy i dłuższe gry Ewa, Karolina i Chmurnik rozegrali dwie partyjki Zombie. Gra to lekka i przyjemna, więc tak też się grało
Ten sam skład zdążył zagrać jeszcze w Dominiona nim nadeszli kolejni chętni na planszowanie.
Czytaj więcej...W składzie Ewa, Karolina, RobertGrom i JediPrzemo zasiedliśmy, by walczyć z globalną epidemią. Szło nam całkiem sprawnie. Nieocenioną pomocą była postać Roberta, która nie raz powstrzymywała dalsze rozprzestrzenianie się choroby, nad którą od 3 kolejki przestaliśmy mieć kontrolę. Błyskawicznie wynaleźliśmy szczepionkę na niebieskiego wirusa, a Karolina w dwóch rundach całkowicie wyeliminowała tę mutację z gry. Z resztą nie było już tak łatwo, Robert co prawda panował nad czerwonką na Dalekim Wschodzie, ale w Afryce i Ameryce Południowej nastąpił szybki wzrost żółtaczki, o czarnej śmierci w Azji nawet nie wspomnę. Dwoiliśmy się i troiliśmy żeby tylko nie doszło do rozprzestrzeniania chorób na sąsiednie miasta (z niezłym skutkiem zresztą), ale wyciągnięcie 2 kart epidemii na raz nie pomogło. W pewnym momencie JediPrzemo zauważył, że kart starczyło na 4 ostatnie ruchy drużyny. Dzięki wcześniejszemu dzieleniu się wiedzą specjalistom udało się w swojej kolejce wynaleźć szczepionki na pozostałe wirusy (Ewa- czerwonka, Robert- czarna śmierć, JediPrzemo- żółtaczka) dosłownie rzutem na taśmę. Świat udało się ocalić wbrew mało optymistycznym rokowaniom innych graczy
Czytaj więcej...Ponieważ tym razem nie umawiałem się na "konkretne" granie postanowiłem złapać dowolną okazję - np. Age of Empires. Pierwszy chętny do AoE zjawił się JediPrzemo. Niestety nie czuł się na siłach tłumaczyć. Drugi nadszedł RobertGrom. Wkrótce stało się jasne, że dla wszystkich będzie to pierwsza rozgrywka i nie bardzo jest komu wyłożyć zasady. Zanim pokazał się Patryk, który opanował reguły w stopniu upoważniającym do tłumaczenia, załapałem się już do Mage Knight, ale wszystko po kolei.
JediPrzemo wyjątkowo polubił Puerto Rico. Tym razem miał okazję zmierzyć się z Anią i Chmurnikem. Wobec nieobecności PiotraSmu (w tym momencie) można powiedzieć, że szanse pozostałych graczy na zwycięstwo uległy znacznemu zwiększeniu.
Długo zdawało się, że najbliżej wygranej jest Ania. Ostatecznie jednak zabrakło jej do tryumfu kilku punktów.
Czytaj więcej...W ostatni czwartek spora grupa graczy zebrała się w Fenomenalnej, by cieszyć się możliwością niemal nieograniczonego w czasie planszowania, bo teoretycznie od ok. 16:00 aż do 4 rano w piątek. Na początek niedobitki ludzkości usiłowały uciec flocie Cylonów.
Ludzkość można powiedzieć radziła sobie dobrze, ale nie beznadziejnie Pierwszego Cylona Fil wysłał śluzą w kosmos w pierwszych 30 minutach lotu W kolejnych kryzysach ludzkość stopniowo traciła zasoby, lecz póki co wielkiego zagrożenia z tego powodu nie było, chociaż szastanie paliwem z pewnością nie należało do najrozsądniejszych zachowań. Niestety wyraźnie uwidoczniły się braki w doświadczeniu początkujących graczy. Sztafeta np. na dłuższy czas utknął w areszcie podejmując co chwila coraz bardziej rozpaczliwe próby wyjścia na wolność.
Czytaj więcej...Tym razem nieco mniej zdjęć niż zwykle, ponieważ aparat strzelił focha. Sytuację nieco ratują fotki wykonane przez JediPrzemo. Tym niemniej i tak sporo mi umknęło, więc proszę o wybaczenie, jeżeli kogoś zupełnie pominąłem. Z pewnością też nie zarejestrowałem wszystkich partii. Mam np. wrażenie, ze ktoś grał w List Miłosny...
Wieczór rozpoczęli Majowie w składzie Doreen, Ania, Wojtek i Chmurnik. Poza Chmurnikiem nikt nie miał wcześniej większego doświadczenia z "Kalendarzem", więc partia siłą rzeczy nosiła w dużej mierze charakter eksperymentalny. W wyniku eksperymentów okazało się, że warto od czasu do czasu rzucać okiem ile "zębów" zostało do żywienia. Żebranie bywa bolesne... Z drugiej strony niekiedy opłaca się rozgniewać pradawnych bogów wypalając las czy celowo szczycąc się niegospodarnością przed Radą Wioski ;) Tak czy inaczej niepokojąco blisko zwycięstwa znalazła się Ania, której należą się szczególne gratulacje.
Czytaj więcej...© 2013-14 Limonka Paweł Teterycz. Wszystkie prawa zastrzeżone. Web: studiolimonka.pl