Od jakiegoś czasu krążyły wśród Planszoholików pogłoski o nowym miejscu przyjaznym graczom wszelakim. Nadeszła więc pora wypróbować owe lokum, czyli Padbar, bo o nim mowa.
Z wstępnych oględzin wyłonił się całkiem sympatyczny obraz. Padbar mieści się w budynku na Marszałkowskiej 115 - takie położenie oznacza wygodny dojazd np. metrem (stacja Ratusz) lub w inny sposób komunikacją miejską a także (co ciekawe) samochodem ze względu na sporą liczbę miejsc parkingowych w okolicy. Przybywszy ok. 18:00 o dziwo bez problemu zaparkowałem swój pojazd naprzeciw wejścia i do tego bez akrobacji niezbędnych na ogół w centrum.
W środku niewielkie wprawdzie stoliki, ale połączone parami dają wystarczającą przestrzeń do rozłożenia większości gier. Przypuszczam, że w razie potrzeby można łączyć je w większe zestawy. Oświetlenie wydaje się niepozorne, lecz w praktyce wystarczające - pojedyncze lampki wiszące nad stołami pozwalają oddawać się rozrywkom planszowym bez konieczności nadmiernego wytężania wzroku.
Szczęśliwie miejsce do hałaśliwych nie należy. Albo inaczej - hałas był, lecz jego największe źródło stanowiła silna grupa walczących w coś dobblopodobnego , czyli mniej więcej nasi
Oprócz możliwości skorzystania z biblioteczki gier dostępnych na miejscu (od następnego razu również z naszej Wypożyczalni) można także nabyć drobne przekąski lub zaspokoić pragnienie. Ponadto Padbar nie bez kozery nazwa się "pad" barem. Gdyby ktoś zapragnął odrobiny wytchnienia od planszowego nałogu, może spróbować swych sił przy różnej maści aplikacjach konsolowych
Dłużej już jednak rozwodzić się na przewagami lokalu nie będę - najlepiej sprawdzić na własne oczy. Tymczasem zaś skupię się na tym, co działo się w trakcie zwiadu. Właściwie jest to jedynie drobny wybór aktywności, jako że do ok. 24:00 pływałem po Karaibach (szczegóły poniżej) nie wykazując nadmiernej ochoty do dokumentowania wydarzeń z bliższej czy dalszej okolicy
Na początek dałem się namówić na partyjkę Can't Stop. Wprawdzie gry nie znałem, lecz zasady nie okazały się nadmiernie skomplikowane. Wbrew pozorom nawet przy tak prostej grze emocji może być sporo Ostateczne zwycięstwo prawdopodobnie należałoby przypisać Kasi, która w kluczowym momencie zastąpiła jednego z graczy zdobywając kluczowe pozycje
Równolegle przy stoliku obok toczyła się partia 7 Cudów w kosmosie tzn. Pośród Gwiazd. W tej grze tak wiele elementów mechaniki przypomina 7 Cudów, że podobieństwo jest wręcz uderzające.
Nieco później Kasia z PiotremSmu, Jaxem, Pawłem i Nieznanym Mi z Imienia (Lub Zapomnianym z Powodu Alzheimera) graczem rywalizowali w Medici - jednej z gier tworzących słynną trylogię licytacyjną z której miałem okazję zapoznać się niestety tylko z Modern Art.
Oj, działo się... Tym razem chyba w każdym momencie gry przynajmniej połowa żeglarskiej braci parała się korsarstwem, chociaż wśród nominalnych piratów znaleźli się i tacy, co hańbili swe slupy grzecznie przewożąc towary pomiędzy wyspami Karaibów... Ja tymczasem zadbałem, by lufy mych armat nie stygły zanadto. W wirze walki utopiłem czterech kapitanów! W zasadzie mógłbym na tym stwierdzeniu poprzestać, lecz wrodzona uczciwość nakazuje dodać, że własnych
Tak więc zwiadowcy wrócili z Padbaru z dobrymi wieściami - miejsce jest jak najbardziej przyjazne Planszoholikom a i w chwilach przerwy innych rozrywek zażywać można Na kolejne spotkanie zapraszamy już w najbliższy czwartek!.
© 2013-14 Limonka Paweł Teterycz. Wszystkie prawa zastrzeżone. Web: studiolimonka.pl