Guru, Cyloni, wulkany i inne takie...

Jak zobaczycie, nie wszyscy wyjechali do Essen - nawiasem mówiąc miałem już okazję podziwiać pierwsze fotki z targów odostępnione przez Paszę :) Na tych, którzy zdecydowali się przyjść do Fenomenalnej (rezygnując z niemieckich wojaży, względnie nerwów legijnych w Turcji) czekały wcześniej umówione atrakcje :)

Terra Mystica

Do gry w Terra Mystica radośnie przystąpili Corsini (elfy), PiotrSmu (gremliny), Gryfius (niziołki) oraz ja, czyli Chmurnik (gnomy). Dla Gryfiusa i Corsiniego była to pierwsza gra a dla Chmurnika druga, więc można śmiało powiedzieć, iż partia miała charakter początkująco-zapoznawczy - z wyjątkiem PiotraSmu, którego prowadzenie gdzieś od trzeciej rundy nie podlegało już najmniejszej dyskusji ;) Pozostali liderzy ras spoglądali jedynie na szybko oddalający się (żeby nie powiedzieć znikający) czarny znacznik punktów zwycięstwa.

Nasz "guru" wygrał, jak mi się zdaje, głównie dzięki systematycznie zdobywanym punktom (choć Gryfius starał się nie tracić kontaktu) nawet nie wiem za co ;), ale także znaczącej przewadze w kultach (choć Corsini i Chmurnik trochę tu powalczyli), największej liczbie utworzonych miast oraz największemu połączonemu obszarowi (tu remis z Chmurnikiem). Tym niemniej walka o drugie ;) miejsce trzymała w emocjach do samego końca. Chętnie zagram po raz kolejny. Choćby po to, żeby ponownie zmierzyć się z Mistrzem Puszcza oczko

Dopiero druga tura a PiotrSmu (czarne) już odsadził rywali...
Kolory wylosowały się w niezbyt efektownym zestawieniu. Trochę jak błoto (tzn. oby) w lesie ;) ale przecież nie chodzi o tęczę na planszy ;)
Guru myśli (po prawej). Patryk i Corsini kombinują co dalej. Mnie oczywiście nie ma w kadrze ;)

Battlestar Galactica

Gdzieś w okolicy drugiej tury Terry wystartowała Galactica z Wlodzio, Bartkiem, Michałem, Beremem, Raajonem i Thanatosem na pokładzie. Podobnie, jak w Mystice dla wielu graczy/ek był to pierwszy raz - z tego powodu lot odbył się bez dodatków. Niestety, w wyniku pomyłki ;) do załogi przeniknęło zbyt wielu Cylonów - w rezultacie wysiłki ludzkości niejako z góry skazane zostały na niepowodzenie. Mam jednak nadzieję, że to nie zniechęci graczy do podejmowania kolejnych prób uratowania rodzaju ludzkiego. Względnie dobicia - zależnie od punktu widzenia Puszcza oczko.

Battlestar w gotowości.
Włodzio dyskutuje z Michałem... czyżby Cylon(ka)?
Trwa gra podstępów a w tle (u góry w centrum) Carcassonne.

Carcassonne

W przerwach na myślenie ;) w trakcie Terry zerkałem na trwającą opodal partię Carcassonne. Być może nawet niejedną. Początkowo nie obyło się wprawdzie bez drobnych kłopotów technicznych, lecz przyjemność z gry, sądząc po graczach, ostatecznie musiała być spora. W końcu nie ma to jak dostawić rycerza do mozolnie budowanego miasta rywala ;)

W szklanej kuli widzę zwycięstwo Adama (zielone) Śmiech
No i gdzie ja mam to wstawić? ;)

Taluva

Po zakończeniu Terry zespół w niemal niezmienionym składzie (z wyjątkiem Gryfiusa, którego zastąpił L.a.d) rozpoczął budowę wiosek, wież i świątyń w wulkanicznym świecie Taluvy. Przed pierwszą partią Corsini sprawnie wyłożył zasady po czym zaczęło się. Po krótkiej adaptacji, która polega głównie na tym, by przyswoić sobie, iż utrata własnych wiosek w wyniku wybuchu wulkanu nie musi być wcale taka zła rozpoczęło się tradycyjne (w niektórych kręgach) móżdżenie. Jak to ujmująco podsumował L.a.d., aż miło było popatrzeć gdy w rękach geeków w gruncie rzeczy prosta rodzinna gra nabiera wrednego, mega paskudnego charakteru Puszcza oczko

Pomimo planszowych złośliwości obie partie przeszły bez zgrzytów ;) natomiast w samej końcówce drugiej partii doszło do sytuacji, w której wykonując ostatnie posunięcie w praktyce musiałem (!) zadecydować kto wygra, mimo, iż sam już szans na wygranie nie miałem ;) Cóż - jak można przypuszczać, nie wszyscy byli zadowoleni Niewinny

Okoliczności wyłonienia zwycięzcy jeszcze przez jakiś czas stanowiły główny przedmiot dyskusji. Z jednej strony ktoś, kto tuż przed ostatnim ruchem pozbawionego szans gracza (nie posiadającego bezpośredniego interesu w szkodzeniu liderowi czy wiceliderowi) prowadzi, może mieć niejakie pretensje, gdy zostanie pozbawiony przez niego zwycięstwa w sposób, którego nie można racjonalnie uzasadnić uzyskaniem jakiejkolwiek korzyści. Z drugiej jednak strony gra jednoznacznie określa warunki wygranej. Zachowanie przeciwników można potraktować w takiej sytuacji jak element losowy mechaniki.

Osobiście uważam, że nie należy się zbytnio rozczulać - zasady są zasadami a warunki zwycięstwa pozostają ściśle określone. Raczej sugerowałbym szybkie przeżucie nieraz bolesnej porażki ;) Natomiast absolutnie nie zalecam przenoszenia "prywatnych" sympatii (a zwłaszcza antypatii) na planszę. Mam bowiem wrażenie, iż działając konsekwentnie w ten sposób, łatwo zniechęcić do siebie otoczenie planszowe. Szczęśliwie w naszych partiach nic podobnego nie dało się zauważyć a dyskusja zarówno w trakcie gry jak i po jej zakończeniu była tyleż interesująca co inspirująca ;) a o to między innymi w tym wszystkim chodzi :)

Taluva należy do bardzo efektownych gier - no sami popatrzcie Uśmiech
Corsini, L.a.d. i PiotrSmu po zakończeniu Taluvy. Wiadomo, że koniec, bo nie ma wolnych kafelków...

Bardzo dziękuję za wspólne granie oraz oczywiście zapraszam na kolejny czwartek :)

© 2013-14 Limonka Paweł Teterycz. Wszystkie prawa zastrzeżone. Web: studiolimonka.pl

Początek strony