Tym razem dała się zaznaczyć istotna przewaga (liczona ilością graczy) gier dłuższych, raczej trudniejszych i to pomimo nieobecności kilku doświadczonych stałych bywalców (oraz bywalczyń ). Tak więc pojawiły się Clash of Cultures, Spartacus czy choćby Gra o Tron gromadząc na dłużej zapalonych Planszoholików. Oczywiście nie zabrakło też lżejszych pozycji, ale wszystko w swoim czasie.
Ze względu na długi czas rozgrywki przyszli wodzowe swych cywilizacji przybyli do Padbaru nieco wcześniej.
Podobnie postąpili właściciele szkół gladiatorów przystępując do rozgrywki jeszcze przed oficjalnym początkiem imprezy. Przebieg a raczej końcówkę partii opisał poniżej Berem z właściwym sobie taktem i skromnością:
Roku pamiętnego w Kapui starły się wpływy 4 możnych domów rzymskich: Variniusza, Batiatusa, Glabera i Seppiusa (w mojej skromnej osobie). Każdy poprzez niecne intrygi chciał wywyższyć swój ród a poniżyć innych.
Zanim doszło do finałowej rozprawy, mieszkańcy Kapui mogli zobaczyć ciekawy pojedynek zorganizowany/opłacony przez Varriniusa z udziałem 4 gladiatorów (rzadko się zdarza w tej grze).
Finalnie najwięcej wpływów zebrali senator Varrinius i ja jako Seppius.
W takim wypadku o zwycięstwie miał decydować finałowy pojedynek najlepszych gladiatorów wystawionych przez obu adwersarzy. Varinus wystawił Spartakusa a ja Gannikusa. Obaj w czasie gry zdobyli tytuły mistrzowskie z tym że już 2 razy spotykali się wcześniej i za każdym razem Spartakus musiał uznawać wyższość przeciwnika.
Ja od samego początku trenowałem swych gladiatorów w użyciu sieci umożliwiającej w pewnym momencie spętanie przeciwnika i zadanie pierwszego ciosu. Nie inaczej było i tym razem. Jednak dodatkowo Gannikus dysponował dodatkowo specjalną tarczą poprawiającą walory obronne. Spartakus z kolei miał także dobrą obronną zasłonę jednak do ostatecznej walki został doposażony w łańcuch z kulą na końcu by spowodować atak dystansowy i spowolnić przeciwnika. Jednak jego plan spalił na panewce i sam chyba zaplątał się atakując (pechowe rzuty kośćmi) i od samego początku doznawał upokorzeń nie mogąc znaleźć słabych punktów w obronie Gannikusa a sam potwornie obrywał. Mimo w miarę wyrównanych szans na początku to walka zakończyła się bardzo nieoczekiwanie rozsiekaniem Spartakusa na arenie – zginął co nie zdarza się często. Chyba zagrała wielka ambicja Gannikusa bo mistrz na arenie może być tylko 1.
Tym samym rozgrywkę wygrał Seppius zachowując jeszcze bardzo dużo złota.
No ale poza "wielkimi" (i długimi) pozycjami w Padbarze wybierano także gry znacznie prostsze i krótsze, co nie znaczy, że pozbawione emocji Między innymi czterech wodzów prowadziło swe nacje od podbojów po wymarcie starając się maksymalizować zdobycze punktowe. Ta zaskakująco prosta gra dzięki temu (między innymi), iż nie stroni od negatywnej interakcji zyskała sobie liczne grono fanów.
Nieco później JediPrzemo uzyskał szansę poprowadzenia brytyjskich spadochroniarzy. Na nic się zdały wysiłki Wehrmachtu. Mimo początkowych niepowodzeń "zielone ludziki" ostatecznie zdobyły wymagane cztery punkty zwycięstwa. Wygrana JediPrzemo była tym cenniejsza, iż uzyskana w pierwszej partii - na świeżo po wytłumaczeniu zasad!
Niemal na każdym spotkaniu znajdzie się kilku lordów (i lady!) chętnych do zapanowania na pozostałymi. No i nie dziwię się, bo to także jedna z moich ulubionych planszówek - wcale nie ze względu na serial (nawiasem mówiąc, moim zdaniem, nie oddający głębi Pieśni lodu i ognia w postaci książkowej). Korzystając z chwilowej nieobecności Starka i Lannistera Lady Baratheon oraz lady Greyjoy udały się po pomoc daleko za Wąskie Morze. Wezwani konsultanci wojskowi ze wschodu (czyli Maciek z Chmurnikiem) usiłowali dobrymi radami wspomóc wysiłki przede wszystkim władczyni Żelaznych Ludzi, ale co z tego wyszło - nie wiem, bo opuściłem okolicę przez zakończeniem partii. Może później kruk przyniesie jakieś wieści.
Dominion (obok Gry o Tron) należy do najczęściej wypożyczanych planszówek z naszej Wypożyczalni. Nie bez powodu. Tym razem PiotrSmu skutecznie wciągnął kolejnego Planszoholika
Podobno to gra dla dzieci. Przyznam, że nie widziałem jej w takim właśnie zastosowaniu, ale cóż - widać rozglądam się nie tam gdzie należy No i wszystkiego najlepszego dla Jubilata! Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi.
Jak zwykle znalazło się też miejsce na gry klasyczne i najprostsze. Za przykład (klasyki) może posłużyć Carcassonne - pozycja o niewątpliwych zasługach na polu popularyzacji planszówek. W kwestii Taboo można się zastanawiać czy to w ogóle jest gra planszowa ale kwestie systematyczne możemy odłożyć na później
Tymczasem Koleżanki postanowiły zapolować. Wiadomo - w barach łowi się najlepiej - w tym przypadku robale. Mam nadzieję, że nie czytają tego inspektorzy SANEPIDu. A jeżeli już to ze zrozumieniem...
Mniej więcej w tym samym czasie przy stoliku obok trzech śmiałków usiłowało uciec z lochu smoczycy. Jak nie trudno zgadnąć (gdy zna się zasady) udało się tylko jednemu
I to już koniec (jakże niepełnej) relacji z ostatniego grania, ale nie ma powodów do niepokoju - wkrótce następna porcja planszowania!
© 2013-14 Limonka Paweł Teterycz. Wszystkie prawa zastrzeżone. Web: studiolimonka.pl