Pomimo iż sierpień (z cudem na Wisłą) za pół roku a nawet maj nie prędko (z defiladą w Kijowie) to nadal znajdują się chętni do Orła i gwiazdy. Pochłonięty walkami nieco zaniedbałem dokumentację pozostałych rozgrywek czwartkowych, ale coś niecoś jednak znajdziecie.
Jaskiniowcy na stałe zadomowili się w Fenomenalnej. Tym razem w innym składzie.
O froncie północnym pięknie i z kawaleryjską fantazją pisze MarekB poniżej. Tymczasem na froncie południowym Wojsko Polskie ruszyło z ofensywą, która szybko dotarła do Kijowa zadając spore, ale nie miażdżące straty Sowietom. Armia Konna Budionnego dość długo marudziła na wschodzie i do walki weszła dopiero w drugim etapie, który zresztą miał przykry przebieg dla Armii Czerwonej. W związku z wysoką inicjatywą Polaków wystąpiły masowe dezercje po stronie sowieckiej łącznie sięgające 16PS. Dodatkowo do polskich sił sojuszniczych wcielono jeńców mających dosyć realnego komunizmu.
W związku z pogarszającą się sytuacją na froncie północnym istotna część posiłków zgromadzonych w drugim etapie została skierowana do Brześcia jak również kilka jednostek spod Kijowa koleją odtransportowano w okolice Łunińca wiążąc w okolicy siły sowieckie. W związku z zaistniałą sytuacją dowódcy sowieccy doszli do porozumienia i część uzupełnień dla frontu północnego skierowano na południe co także poprawiało ogólne położenie wojsk polskich na północy, które zatrzymały a następnie odparły Sowietów napierających na Brześć. Przejściowo Polacy zdobyli także Połock choć w trzecim etapie Armia Czerwona zdołała okrzepnąć po chwilowych niepowodzeniach i przejść do kontrofensywy.
Tymczasem na froncie południowym Stalin zaplanował podstępny manewr kawaleryjski, który doprowadził do odcięcia znacznych sił polskich po Hajsynem. Otoczone wojska uniknęły zniszczenia w pierwszym ataku. W kolejnej akcji doszło do rozstrzygnięcia. W czasie, gdy odcięci Polacy przyjęli w Hajsynie pozycje "na jeża" (niczym 6 Armia pod Stalingradem) wyruszyła odsiecz z Koziatyna i Białej Cerkwi dochodząc do Skwiry doprowadzając do odcięcia od zaopatrzenia większości sił atakujących obrońców Hajsyna. Niestety w decydującej bitwie o Hajsyn doszło do tragedii. Bolszewicy wygrali eliminując trzy polskie dywizje (bez możliwości odtworzenia) oraz przywrócili zaopatrzenie pięciu własnym jednostkom. W tej dramatycznej bitwie o zwycięstwie Sowietów zadecydował 1 punkt siły w dodatku przy pierwszym liczeniu nieuwzględniony! Jakaż radość zapanowała w obozie czerwonoarmistów po powtórnym przeliczeniu! Z głębokiej nocy wstał czerwony poranek rewolucji .
Wojna jednak toczy się dalej. Cdn.
MarekB "Ku pamięci, nota z polskiego sztabu północnego frontu":
Pierwsze dni tak długo oczekiwanej kampanii nie przyniosły żadnego starcia. Dowództwa polskie i sowieckie ostrożnie przygotowywały się do swoich zadań - silne zgrupowanie oddziałów czerwonej piechoty w centrum frontu i polskie posiłki przybywające z Warszawy i okolic Wilna dopiero zapowiadały nadchodzącą burzę.
Krwawy deszcz wpierw spadł na północne umocnienia, gdzie uderzenie Sowietów wymusiło na Polakach wzmocnienie zagrożonego, wydawałoby się, odcinka. Prędko jednak okazało się, że był to podstęp mający na celu odciągnięcie sił i uwagi przeciwnika od przegrupowań nad Prypecią. Radziecka szpica atakiem z flanki rozbiła oddziały stacjonujące pod Mozyrzem - najpotężniejszą polską twierdzą w okolicy. Klęska i strata fortecy wydawała się pewna, jednak zdziesiątkowane oddziały polskiej kawalerii przebiły się przez lukę w oblegającej armii i zdołały zasilić garnizon. Heroiczna postawa kawalerzystów zdołała zapewnić kilka tak potrzebnych dni na przygotowanie kolejnej linii obrony. Po trzecim szturmie brygada nie mogła już stawiać dłużej oporu i wycofała się na południe, przechodząc pod rozkazy sztabu frontu południowego.
Tymczasem na południu szale zwycięstwa przechylały się na korzyść wojsk Rzeczypospolitej. Śmiałe posunięcia i najwyższa możliwa inicjatywa tak dalece podkopały morale czerwonoarmistów, że w odstępie zaledwie tygodnia doszło do dwóch fal masowych dezercji. Podobno część oddziałów przeszła na polską stronę, aby mieć wszak co do tego pewność, należy poczekać na relację z naczelnego dowództwa. Wątpliwości nie można mieć co do jednego - polska ofensywa na południu była prowadzona wyśmienicie.
Nie sposób powiedzieć tego samego o północy. Zepchnięte do defensywy dywizje zdołały utrzymać wzmocnione brzegi Berezyny, ale brygady nad Prypecią musiały oddać bez walki kilka miast, nim ostatecznie spotkały się z posiłkami pod Brześciem nad Bugiem. Wkrótce dociągnęły do nich radzieckie dywizje, w dużej części z pełnym stanem osobowym. Rozpoczęło się długie i krwawe oblężenie. Każdego dnia do dowództwa docierały telegramy z Warszawy, żądające utrzymania twierdzy przez jeszcze jeden szturm. Dwukrotnie ataki Sowietów były odkładane - raz ulewne deszcze uniemożliwiły jakiekolwiek manewry, innym razem skuteczna praca wywiadu umożliwiła przechwycenie rozkazów i ich skuteczny sabotaż. Załoga fortecy pokrzepiona nowymi posiłkami nie tylko odparła dwa szturmy, ale i sama dokonała skutecznego wypadu. Rozochoceni sukcesem żołnierze ze świeżego zaciągu gotowi byli pójść za ciosem i ostatecznie rozbić wycofującego się przeciwnika. Odbili się jednak od trzymanych dotąd w rezerwie dwóch dywizji piechoty, samymi stając się teraz łatwym łupem dla wypoczętych Sowietów...
Po dłuższej przerwie na stół wróciły klimaty lovecraftowe.
W pewnym momencie większa grupa Planszoholików zebrała się przy Summoner Wars.
Ewa tym razem okazała się zajęta Cargo Noir.
W kolejnictwie azjatyckim doszło do niecodziennej sytuacji. Otóż jeden z graczy uzyskał dwa razy więcej punktów niż zdobywca drugiego miejsca a nawet "zdublował" na listwie ostatniego kolejarza. Bywa i tak. Teraz można albo się załamać albo żądać rewanżu
Na tym kończę relację i jak zwykle serdecznie zapraszam do zabawy w kolejny czwartek! .
© 2013-14 Limonka Paweł Teterycz. Wszystkie prawa zastrzeżone. Web: studiolimonka.pl